Artykuły, biznes, efektywność pracy, hr, porady hr, strategia hr, work-life-balance, 16.04.2022
4-dniowy tydzień pracy a efektywność pracy
Jakie argumenty przedstawiają zwolennicy tego pomysłu? Co na ten temat mówią eksperci? Sprawdziliśmy!
Niektórzy wciąż pamiętają czasy, gdy jedynym wolnym dniem w tygodniu była niedziela. Pierwszą wolną sobotę w Polsce wprowadzono 21 lipca 1973 roku. Skrócenie tygodnia pracy nastąpiło jednak dopiero w 1989 roku. Ponad 30 lat później coraz częściej mówi się o kolejnej potrzebie skrócenia tygodnia pracy. Od poniedziałku do czwartku mogą pracować m.in. niektórzy Belgowie i Brytyjczycy. Jakie argumenty przedstawiają zwolennicy tego pomysłu? Co na ten temat mówią eksperci? Sprawdziliśmy!
4-dniowy tydzień pracy – gdzie wprowadzono takie rozwiązanie?
Optymalizacja czasu pracy to hasło, które nabrało szczególnego znaczenia w czasie pandemii koronawirusa. Zmiany w organizacji pracy, które jeszcze niedawno wydawały się niemożliwe do wprowadzenia, w wielu miejscach stały się standardem. Dążenie do poprawy produktywności wraz z troską o samorozwój i zdrowie psychiczne osób zatrudnionych zaowocowały chęcią skrócenia tygodnia pracy o kolejny dzień. To rozwiązanie, które jest poważnie brane pod uwagę przez przywódców wielu państw europejskich. Duży krok w stronę skrócenia tygodnia pracy zrobili Belgowie. Belgijski premier, Alexander De Croo, zapowiedział, że osoby zatrudnione na pełen etat powinny mieć możliwość skrócenia tygodnia pracy, jeśli przepracują odpowiednią liczbę godzin w ciągu czterech dni. Zmiana ta została oficjalnie uwzględniona w belgijskim prawie pracy. Cel: stworzenie dynamicznej i produktywnej gospodarki.
Do tematu skrócenia tygodnia pracy równie poważnie podeszli Brytyjczycy. Na początku roku na Wyspach wystartował sześciomiesięczny program pilotażowy, w którym bierze udział około 30 brytyjskich przedsiębiorstw. Pracownicy będą pracować krócej, ale zarabiać tyle samo. W testowaniu nowego rozwiązania biorą udział badacze z najlepszych brytyjskich uniwersytetów. Podobne próby są prowadzone na całym świecie m.in. w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Irlandii, Szkocji, Australii i Nowej Zelandii. Choć na oficjalne wyniki badań przyjdzie nam jeszcze poczekać, to wielu ekspertów jest zdania, że wprowadzenie krótszego tygodnia pracy w krajach wysokorozwiniętych to wyłącznie kwestia czasu. Dobowy czas pracy w wielu miejscach na świecie jest znacznie krótszy niż w Polsce. We Francji wynosi 35 godzin tygodniowo (Francuzi już od 2000 roku pracują 7 godzin dziennie). Z kolei w firmach z sektora prywatnego czterodniowy tydzień pracy staje się jednym z najpopularniejszych benefitów. Wielu pracodawców zgadza się na skrócenie tygodnia pracy, chcąc konkurować z innymi firmami o wysoko wykwalifikowanych pracowników.
Czterodniowy tydzień pracy – czy to dobre rozwiązanie?
Jakie argumenty przedstawiają zwolennicy tego rozwiązania?
- Przywrócenie równowagi między życiem zawodowym i prywatnym.
- Zmniejszenie stresu u pracowników, a co za tym idzie: ograniczenie rozwoju niektórych chorób cywilizacyjnych, których podłożem jest zbyt wysoki poziom kortyzolu oraz nieuregulowany tryb życia.
- Możliwość przeznaczenia większej ilości czasu na rozwój i dokształcanie się w wybranej dziedzinie.
- Możliwość wykonywania nieodpłatnych zajęć, które poprawiają samopoczucie i wpływają na rozwój jednostki w sferze duchowej i psychicznej np. wolontariatu.
- Większa motywacja do pracy.
- Walka z wypaleniem zawodowym, które zostało wpisane do Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób WHO.
- Wzrost produktywności.
Co o czterodniowym tygodniu w pracy mówią przeciwnicy tego rozwiązania? Najczęściej powtarzanym argumentem jest wzrost kosztów zatrudnienia. Pracodawcy obawiają się, że skrócenie czasu pracy do 4 dni w tygodniu będzie wiązało się z koniecznością uzupełnienia braków kadrowych i stworzenia nowych etatów. Czy ich obawy są słuszne? Trudno na razie udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Jedno jest jednak pewne: skrócenie tygodnia pracy do 4 dni to postulat, o którym w najbliższych latach będzie się mówić coraz więcej.
4-dniowy system pracy w Polsce – czy to rozwiązanie jest możliwe?
Jak wynika z danych zebranych przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), Polacy są jednym z najdłużej pracujących narodów w Unii Europejskiej. W 2019 roku statystyczny Polak pracował średnio 1806 godzin rocznie, a statystyczny Niemiec już tylko 1386. Z czego wynika ta dysproporcja? Bogatsze społeczeństwa są w stanie w krótszym czasie wytworzyć tyle samo, lub więcej, dóbr i usług niż społeczeństwa uboższe, które nie korzystają z najnowszych technologii. To właśnie innowacje technologiczne są motorem napędowym do zmian. To one pozwalają zwiększać produktywność przy jednoczesnym ograniczaniu czasu pracy. Aby zmienić sytuację polskich pracowników, konieczne są więc inwestycje w badania i rozwój.
Co ciekawe, przepisy w Polsce przewidują możliwość wykonywania pracy przez 4 dni w tygodniu już od 2004 roku. Zgodnie z Kodeksem pracy pracownik musi jednak „odrobić” brakujące godziny, pracując np. po 10 godzin dziennie (maksymalny dobowy wymiar czasu pracy to 12 godzin). Na taką organizację pracy musi wyrazić zgodę pracodawca. Czterodniowy tydzień pracy musi zostać także uwzględniony w umowie o pracę.
Mimo pewnych trudności coraz więcej polskich przedsiębiorstw z sektora prywatnego, zwłaszcza z branży IT i nowych technologii, już wprowadziło czterodniowy tydzień pracy lub zamierza to zrobić w najbliższej przyszłości, zastrzegając jednak, że obecne rozwiązania są testowane i mogą zostać wprowadzone na stałe lub wycofane. Co zostanie przetestowane? Przede wszystkim produktywność pracowników. Pracodawcy chcą sprawdzić, w jaki sposób skrócenie tygodnia pracy wpływa na efektywność. Od wyników tych badań zależy, czy pozostałe firmy pójdą w tym samym kierunku. Warto więc uważnie przyglądać się rozwiązaniom wprowadzanym nie tylko za granicą, ale także w kraju. Choć w polskim Sejmie pewne ugrupowania polityczne obiecują złożenie ustawy skracającej czas pracy, to na poważną debatę dotyczącą tego tematu prawdopodobnie przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.